kolekcje

W czerwcu 1956 roku według różnych szacunków zginęło kilkadziesiąt, a może nawet sto osób. Kilkaset zostało rannych. Masowy bunt przytłoczonych upokarzającą, stalinowską biedą mieszkańców Poznania musiał być dla władz ogromnym ciosem. Przeciwko władzy ludowej wystąpili robotnicy, według nomenklatury partyjnej – klasa panująca, przewodnia siła narodu. Trudno się zatem dziwić, że po krwawym stłumieniu Poznańskiego Czerwca i kilku miesiącach bicia się w piersi pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Władysław Gomułka chciał opuścić „żałobną kurtynę milczenia” nad poznańską tragedią. Nie udało się. Pamięć trwała, choć w ukryciu i cicha, a potem z wielką siłą wróciła w karnawale „Solidarności” i rozkwitła monumentalnym pomnikiem.

Poznański Teatr Animacji działa od 1945 roku. Przez wiele lat teatr funkcjonował w nieistniejącej kamienicy przy ul. Święty Marcin i wielu starszym poznaniakom kojarzy się z ówczesną nazwą Marcinek. Okres świetności teatru zaczął się na początku lat 60. XX wieku, kiedy dyrekcję teatru i jego kierownictwo artystyczne objęła jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny lalkowej w tamtych czasach Leokadia Serafinowicz.

W zbiorach miejskiego konserwatora zabytków w Poznaniu znajduje się około 150 fotografii, pocztówek i szkiców twierdzy poligonalnej. Prezentują tylko kilka dzieł fortyfikacyjnych: fort Winiary, bastion III Grolman (zwany fortem Grolman), fort Radziwiłła na prawym brzegu Warty i umocnienia Ostrowa Tumskiego. Obecność w zbiorach MKZ ikonografii tych właśnie dzieł można w prosty sposób wytłumaczyć: część z nich istnieje do dzisiaj, a pozostałe zostały rozebrane dopiero po wojnie.

W 1929 roku otwarto w Poznaniu Powszechną Wystawę Krajową (zwaną Pewuką), największe i najważniejsze wydarzenie w międzywojennej historii miasta i najbardziej spektakularną imprezę w historii II Rzeczpospolitej. Wystawa zajęła 65 ha, w tym obecne tereny targowe, parki Kasprowicza i Wilsona oraz tereny uniwersyteckie przy ulicach Grunwaldzkiej i Śniadeckich. Na tych terenach ustawiono 112 pawilonów wystawowych, z których wiele przeszło do historii jako wybitne osiągnięcia architektury.

150 lat temu w restauracji dworca kolejowego w podpoznańskiej wsi Jeżyce grupa stałych bywalców postanowiła uczcić 50. urodziny jej właściciela w bardzo nietypowy sposób – podarowali jubilatowi kilkanaście zwierząt głównie hodowanych w okolicznych gospodarstwach i zamieszkujących pobliskie lasy, ale także egzotycznych, kupionych w objazdowych cyrkach. Prezenty: świnia, baran, koza, kot, królik, wiewiórka, gęś, kaczka, kura, paw, tresowany niedźwiedź i małpa, zamieszkały w restauracyjnym ogrodzie. Takie były początki poznańskiego Zoo.

Średniowiecza wieś Jeżyce, o której pierwsze wzmianki pojawiły się dopiero w 1253 roku w dokumencie lokacyjnym Poznania, miała owalny kształt i ulokowana była po obu stronach obecnej ul. Kościelnej. Była wsią stanowiącą, jak kilka innych leżących wokół Poznania, zaplecze gospodarcze miasta. Bogatą wsią, stąd przynosiła miastu znaczące zyski. W czasie wojny północnej Jeżyce zostały prawie całkowicie zniszczone i wyludnione, a obrazu klęski dopełniła panująca w latach 1708-10 zaraza.

Na wytyczonym ponad 750 lat temu wielkim, doskonale kwadratowym placu skupiły się z założenia, a potem i zwyczaju wszystkie najważniejsze funkcje nowego, lewobrzeżnego Poznania. Tu znajdowały się siedziby władz miejskich i sądowniczych, obiekty handlowe i domy elity miasta – patrycjatu, bogatych kupców, lekarzy i prawników, a wkrótce także znaczących rodów szlacheckich. Tu krzyżowały się najważniejsze szlaki handlowe i zatrzymywali się kupcy, którzy na rynku sprzedawali swoje towary.