Wilda, jedna z trzech podpoznańskich wsi włączonych do miasta w 1900 roku, po raz pierwszy została wymieniona w dokumencie z 1235 roku pod nazwą Wierzbica. Przez wieś przebiegał ważny szlak handlowy wiodący do Wrocławia. Początkowo była wsią książęcą, potem należała do miasta, w czasach panowania Władysława Łokietka przeszła w ręce prywatne, stając się folwarkiem poznańskich rodzin patrycjuszowskich. W 1488 roku kupił ją Jakub Wilda, od imienia którego przyjęła późniejszą nazwę. Wkrótce ponownie przeszła na własność miasta. Zaopatrywała Poznań w zboża, głównie pszenicę, a wildecki browar był dużym konkurentem dla browarów miejskich. W XVIII wieku podobnie jak inne podpoznańskie wsie została zrujnowana i wyludniona w wyniku wojen, a następnie zasiedlona przez osadników sprowadzonych z Bambergu. Jej gwałtowny rozwój nastąpił w XIX i na początku XX wieku. Na terenie dawnej Górnej Wildy wzniesiono okazałe kamienice, a w południowej części rozbudowały się liczne fabryki, m.in. przeniesiona z Głównej fabryka Hipolita Cegielskiego. To stąd 28 czerwca 1956 roku w marszu wyruszył pochód strajkujących robotników, a 25 lat później dwa monumentalne krzyże, które stanęły na pl. Mickiewicza by upamiętnić tamte czerwcowe wydarzenia. Po II wojnie światowej Zakłady H. Cegielskiego (HCP) i Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego (ZNTK), również mieszczące się na Wildzie, zatrudniały w najlepszym okresie łącznie ponad 20 tys. pracowników. Tak duża liczba robotników sprawiała, że w świadomości poznaniaków Wilda była postrzegana jako dzielnica robotnicza. Podobnie myślały ówczesne władze, które planowały zmienić Wildę w nowoczesną dzielnicę dla mas pracujących. Projekty, które powstały w latach 60. XX wieku, zakładały wyburzenie starej bamberskiej zabudowy fachwerkowej oraz kamienic w sąsiedztwie rynku Wildeckiego. Planu nie zrealizowano, nie udało się jednak uchronić dawnych bamberskich domów przed rozbiórką. Miejsca po rozebranych domach jeszcze długo stały puste, nie dodając okolicy uroku. Zaniedbanych miejsc dzisiaj jest na Wildzie więcej – straszą opuszczone hale ZNTK i pozostałości stadionu wybudowanego na Pewukę, który był świadkiem wielu wspaniałych meczów poznańskich drużyn. Mimo tego dzielnica intensywnie się rozwija i pięknieje, a puste parcele po rozebranych domach wypełniają bardziej lub mniej udane budynki.
Magdalena Grzelak-Grosz