Król umarł, zanim umarł Lear. Mistrz sceny polskiej Tadeusz Łomnicki zmarł na deskach Teatru Nowego w Poznaniu, wcielając się w postać jednego z najwspanialszych szekspirowskich bohaterów. Nigdy nie zobaczymy, jak Łomnicki gra Leara, ale prawdopodobnie byłaby to kreacja wybitna, która – kto wie – przyćmiłaby wszystko to, czego do tej pory dokonał na scenie, a dokonał rzeczy wielkich. Pozostały fotografie.
Z niecierpliwością i ogromną ciekawością oczekiwana premiera Króla Leara w Teatrze Nowym w Poznaniu zaplanowana była na 29 lutego 1992 roku. Świat teatru wstrzymał oddech – w roli króla Leara miał wystąpić Tadeusz Łomnicki, jeden z najwybitniejszych, jeżeli nie największy polski aktor naszych czasów, legendarny Kordian Słowackiego i znakomity Arturo Ui w dramacie Brechta. Nowego przekładu na prośbę Łomnickiego dokonał poznaniak Stanisław Barańczak, nie mniej wybitna postać świata kultury, poeta, krytyk literacki i tłumacz. Łomnicki przygotowywał się do roli Leara latami, warsztatowo i mentalnie. Próbował przekonać do wystawienia sztuki kilku dyrektorów największych polskich teatrów i kilku znakomitych reżyserów teatralnych – bez skutku. Andrzej Wajda, jeden z tych, którym Łomnicki zaproponował współpracę, po latach wyznał, że nie był na ten mariaż gotowy. W końcu Łomnicki zdecydował się wystawić spektakl w Teatrze Nowym w Poznaniu, w którym dyrekcję objął właśnie jego student z PWST w Warszawie, ale i wielki fan Eugeniusz Korin.
Próby spektaklu rozpoczęły się 16 grudnia 1991 roku. Łomnicki bywał nieznośny – jego wybujały perfekcjonizm powodował, że wyrażał niezadowolenie z niedostatecznego jego zdaniem zaangażowania poznańskich aktorów, prawdą jednak jest, że równie wysoką, jeżeli nie wyższą poprzeczkę stawiał sobie. Sytuacja Korina także nie była wesoła – Łomnicki przyjechał do Poznania z gotową koncepcją swojej roli i nie za bardzo pozwolił się w tę koncepcję mieszać, co znacznie ograniczało reżyserskie zapędy Korina podobno niekiedy nawet publicznie strofowanego przez dawnego nauczyciela.
22 lutego, tydzień przed planowaną premierą, odbyła się pierwsza próba generalna, a 71. w ogóle, jak skrupulatnie wyliczył Milan Kwiatkowski, ówczesnym kierownik literacki Teatru Nowego. Łomnicki wystąpił w czarnym golfie, dżinsach i niebieskim szlafroku, czyli dokładnie tak, jak na wcześniejszych próbach, ponieważ jego sceniczny kostium jako jedyny nie był jeszcze gotowy. Wszystko szło dobrze do końca III aktu, po nim nastąpiła przerwa. Kwiatkowski wspominał, że po przerwie Łomnicki zdjął golf. Nikogo to specjalnie nie zdziwiło – wysiłek, jaki aktor wkładał w swoją rolę, ekspresja i ogromne tempo, jakie sobie narzucił mogły zmęczyć znacznie młodszego człowieka (Łomnicki w 1992 roku miał prawie 65 lat i chore serce). W IV akcie Łomnicki wymyślił sobie, że w scenie VI, scenie obłędu, będzie biegał i wypowiadał swoje kwestie w ciągłym ruchu. I tak zrobił. Potem wbiegł za kulisy, usiadł na krześle, stracił przytomność, osunął się na ziemię. Zmarł kilka godzin później w szpitalu.
Niektórzy krytycy teatralni sądzą, że rola Leara mogła być najwybitniejszą kreacją w artystycznej karierze Łomnickiego. Była i jest marzeniem wielu aktorów, przed nim i po nim. Zmierzyli się z nią m.in. Gustaw Holoubek (w 1977 roku, wielki rywal Łomnickiego na scenie, ale i w życiu – ożenił się Magdaleną Zawadzką, w której Łomnicki ponoć się kochał), Andrzej Seweryn (w 2014 roku), a przed rokiem Mirosław Zbrojewicz. Łomnickiemu nie dane było wejść do panteonu wybitnych odtwórców Leara. Ale odszedł, realizując swoje największe zawodowe marzenie.
Poznański fotograf Mariusz Stachowiak towarzyszył Learowi i jego dworowi jeżeli nie na wszystkich, to na pewno na większości prób spektaklu. Powstał przejmujący fotoreportaż znakomicie pokazujący potężne emocje towarzyszące kształtowaniu się scenicznej postaci Leara, dzisiaj jedyny namacalny ślad tej tragicznej historii. 29 lutego 1992 roku w premierowym otoczeniu miała się odbyć wystawa fotografii Stachowiaka, na których Tadeusz Łomnicki mierzył się z postacią szekspirowskiego władcy. Otwarto ją, ale już bez Leara. „Radość tworzenia przeistoczyła się – poza moją wolą – w ciężar dokumentu”, napisał we wstępie do wydanego rok później albumu Tadeusz Łomnicki. W stronę Leara Mariusz Stachowiak. W albumie znalazło się kilkadziesiąt jego zdjęć, wirtualne muzeum historii Poznania CYRYL publikuje ponad 130, wszystkie, które zachowały się w archiwum Teatru Nowego w Poznaniu.
Danuta Bartkowiak, Marek Grześkowiak