Teatrom plenerowym często przypisuje się wyłącznie atrybuty zabawy, lekkości i formy pozbawionej głębszych treści. Niesłusznie. Teatr w plenerze niejednokrotnie niesie ważne przesłania, interpretuje w nieoczywisty sposób uznane dzieła literackie, przypomina mity i legendy miejskie. Ukazuje kunszt aktorski w wymiarze nieosiągalnym na scenie pudełkowej. Teatr uliczny to nie tylko szczudła, ogień i dziwaczne konstrukcje stałe lub kroczące przed podążającym za nimi tłumem widzów. Nie są to historie zbudowane wyłącznie z efektów, ale także z całego mnóstwa odniesień do kanonicznych motywów w życiu i sztuce. Ludyczna zabawa, nawiązanie do średniowiecznych korowodów, wędrownych sztukmistrzów, do moralitetów i fars o równie dawnym rodowodzie ma nieść przyjemność, ale także wzbogacać widza o nowe doznania i treści. Widza często przypadkowego, który niekiedy wchodzi w bezpośrednią interakcję z aktorami, stając się częścią spektaklu. Teatr plenerowy rzadko używa słów, treści i emocje są przekazywane za pośrednictwem ruchu, gestów, mimiki, rekwizytów. To teatr uniwersalny, może wędrować, ponieważ język nie jest dla niego żadną barierą. Buduje rodzaj wspólnoty połączonej zbiorowym przeżywaniem radości i smutku, rzecz we współczesnym świecie nie do przecenienia.
W Poznaniu uliczny, plenerowy, ale z elementami sceny zamkniętej Festiwal Malta odbywa się od 1991 roku. Przez 30 lat na poznańskich ulicach, placach, w parkach wystąpiły setki zespołów z całego świata prezentując publiczności kilka tysięcy spektakli, z których liczne pozostały w pamięci widzów na zawsze. Fotografowanie tego żywiołowego, barwnego ruchu na ziemi i w powietrzu nie jest zadaniem łatwym, ale kilku fotoreporterom ta sztuka się udała. Wśród nich jest Andrzej Szozda.
Danuta Bartkowiak