27 maja 1990 roku dokonała się wielka zmiana – po raz pierwszy po wojnie demokratycznie wybrano Radę Miasta Poznania. Kandydaci komitetów obywatelskich „Solidarności” zdobyli 64 miejsca w 65-osobowej Radzie. Uroczysta inauguracja nowego gremium odbyła się 2 czerwca 1990 roku, cztery dni później radni wybrali prezydenta Poznania.
W marcu 1950 roku po kilku latach pozorowanej samorządności komunistyczne władze Polski Ludowej ostatecznie zniosły samorząd terytorialny i zastąpiły go systemem rad narodowych na wzór sowiecki. W większych miastach rady dzielnicowe podlegały radom miejskim, te wojewódzkim, a najwyższym organem władzy była Rada Państwa. Od 1975 Poznań stał się miastem gminą i stracił możliwość ustanawiania swojego budżetu, w latach 1982-85 funkcjonował na zasadach prowizorium budżetowego, a od 1985 roku, kiedy powstały dzielnice, miał sześć niezależnych budżetów konstruowanych przez władze wojewódzkie. Miasto nie miało niezależności finansowej, nie mogło kierować jakichkolwiek środków na cele przez siebie wybrane, rola prezydenta była praktycznie żadna, Miejska Rada Narodowa mogła jedynie opiniować, a decyzje i tak podejmowała Wojewódzka Rada Narodowa. W tej sytuacji wybory 27 maja 1990 roku, poprzedzone częściowo wolnymi wyborami parlamentarnymi i powstaniem senatu w 1989 roku, zmieniły wszystko. Decentralizacja władzy sprawiła, że odtąd każda kolejna Rada Miasta Poznania sama może podejmować decyzje w sprawach, które jej bezpośrednio dotyczą.
Zanim kandydaci na radnych zostali radnymi trwała kampania wyborcza, w czasie której poszczególne komitety wykupiły w Telewizji Poznańskiej czas antenowy, prezentowały swoich kandydatów i organizowały debaty. Komitet Obywatelski Miasta Poznania i NSZZ Solidarność zorganizowały ponad godzinny panel dyskusyjny. Gośćmi bloku wyborczego byli m.in. Stefan Stuligrosz, Janusz Pałubicki i Krzesimir Dębski, po drugiej stronie zasiedli kandydaci na radnych i – jak się wkrótce okazało – prawie wszyscy przyszli radni pierwszej kadencji odrodzonego samorządu.
Kilka dni po wyborach nastąpiły dwa wydarzenia o wymiarze symbolicznym, które usankcjonowały wejście w nową erę prawodawstwa. 2 czerwca na uroczystej sesji nowej Rady Miasta Poznania w Sali Renesansowej ratusza radni zostali zaprzysiężeni, wybrano przewodniczącego Rady (został nim prawnik Tomasz Sokołowski), a ustępujący prezydent Poznania Andrzej Wituski przedstawił radnym raport o stanie społeczno-gospodarczym miasta i stanie budżetu. Swojego raportu nie komentował, wierząc, że świeżość spojrzenia nowych radnych pozwoli im na podejmowanie trafnych decyzji. Zasugerował jedynie kilka problemów, z którymi przyjdzie im się zmierzyć (likwidacja kotłowni węglowych, budowa kompostowni, kontynuacja budowy Pestki).
W środę 6 czerwca radni po 14-godzinnej, burzliwej, wręcz dramatycznej i obfitującej w liczne zwroty akcji sesji wybrali nowego prezydenta Poznania Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka, pierwszego po wojnie demokratycznie wybranego włodarza miasta. Dwa dni później, 8 czerwca, w Sali Białej Urzędu Miasta Poznania na pl. Kolegiackim prezydent Andrzej Wituski przekazał swojemu następcy insygnia władzy. Wituski wkroczył do Sali Białej w historycznym łańcuchu prezydenckim Cyryla Rajskiego, jak podkreślił, w dwójnasób ciężkim, bo złotym i mającym wagę odpowiedzialności. A potem zdjął łańcuch i zawiesił na piersi Kaczmarka. – Niech się Panu dobrze wiedzie – powiedział. – Gdyby nie Pan, przejmowalibyśmy to miasto w gorszym stanie – odpowiedział Kaczmarek.
Danuta Bartkowiak