Z wysoka widać lepiej, a na pewno ładniej. Znika szarość, bieda i smutek, a pojawia się przestrzeń, architektoniczny rozmach, zieleń i zaskakujące widoki. Tak było z Poznaniem w okresie wczesnego PRL – wystarczyło wznieść się wysoko, aby dostrzec zjawiskowe miasto. To czego nie widać z perspektywy przechodnia, jest doskonale widoczne z lotu ptaka. Imponujące kwartały zabudowy Starego Miasta, majestatyczne budowle Dzielnicy Cesarskiej, socrealistyczne i modernistyczne osiedla, starannie rozplanowane parki i place, reprezentacyjna przestrzeń poznańskich targów i mnóstwo zieleni sprawiają, że Poznań z lotu ptaka jawi się jako piękne, solidne, zadbane europejskie miasto. A przecież wtedy, pod koniec lat 50. i na początku 60. XX wieku, kiedy powstały te zdjęcia, wcale takim nie był. Cieniem na jego konterfekcie kładły się wciąż jeszcze zniszczenia wojenne i uciskał gorset komunizmu.
Fotografie wykonano najpewniej między 1958 a 1964 rokiem. Można to określić, przyglądając się uważnie pewnym elementom w przestrzeni miasta. Na Starym Rynku w miejscu poważnie zniszczonego w czasie II wojny światowej i rozebranego zaraz po jej zakończeniu Nowego Ratusza trwa budowa Wagi Miejskiej. Na kilku zdjęciach stoją już jej zewnętrzne mury, ale jest tylko szkielet spadzistego dachu. Wagę odbudowywano w latach 1958-60, w stanie, w jakim utrwalono ją na zdjęciach, była na początku 1959 roku. Wśród fotografii znajdują się jednak i takie, na których Waga jest przykryta dachem, czego dokonano w 1960 roku. Różnią się także ujęcia Góry Przemysła – na jednym ze zdjęć widać ruiny zamku królewskiego, a właściwie budynku archiwum wzniesionego przez ostatniego starostę generalnego Kazimierza Raczyńskiego pod koniec XVIII wieku i przebudowanego przez Prusaków. Ta fotografia musiała powstać przed 1959 rokiem, ponieważ w tym roku trwała już odbudowa zamku. Gotowy budynek jest widoczny na kilku innych ujęciach wykonanych najprawdopodobniej na początku lat 60. Stąd wniosek, że lotów, w czasie których dokonano tej wyjątkowej inwentaryzacji Poznania, musiało być kilka. O tym, że pierwsze zdjęcia z tej kolekcji zostały zrobione pod koniec lat 50., świadczy także stan dwóch placów miejskich: na pl. Mickiewicza nie ma jeszcze pomnika Adama Mickiewicza odsłoniętego w 1960 roku i charakterystycznej bazaltowej mozaiki na posadzce, a na pl. Wiosny Ludów stoi samotna kamienica z dawną kawiarnią Ludwiżanka (wtedy już Ludową), której w 1960 roku już nie było. Ostatni lot i ostatnie zdjęcia nie mogły zostać wykonane później niż w 1964 roku. Wtedy rozpoczęto zasypywanie widocznego na kilku fotografiach i jeszcze wypełnionego wodą zakola Chwaliszewskiego Warty, na pustym placu przy al. Stalingradzkiej (dzisiaj Niepodległości) trwała już budowa dwóch gmachów Collegium Novum UAM i rozebrano uwieczniony na niektórych zdjęciach stary most Bolesława Chrobrego.
Papierowe odbitki nie mają żadnych opisów na odwrociach i nie wiadomo, jak trafiły do domu Morsznerów. Uzyskanie pozwolenia na przelot samolotem nad Poznaniem i wykonywanie zdjęć nie było w tamtym czasie rzeczą prostą, zatem fotograf musiał pracować na zamówienie jakiegoś znaczącego promotora albo… dla wojska. Tajemnica wyjaśniła się, kiedy Cyryl zamieścił dwa zdjęcia z tego zbioru na swoim profilu fejsbukowym. Wtedy odezwała się do nas internautka, która jedno z tych zdjęć widziała na portalu Nasza Klasa w 2009 roku. Udało się odnaleźć właściciela owej fotografii – Grzegorza Radomskiego. Odziedziczył ją po dziadku, chorążym Henryku Radomskim, co więcej – okazało się, że ma w domowym archiwum kilkadziesiąt takich samych zdjęć, jak Piotr Morszner i jeszcze kilka, których w tym zbiorze do tej pory nie było. Z opowieści dziadka zapamiętał, że zdjęcia zostały wykonane przez pilota wojskowego samolotu, a negatywy po wykorzystaniu prawdopodobnie zniszczono ze względu na obecność na nich obiektów o znaczeniu strategicznym (w tych latach za obiekty strategiczne uznawano np. dworce kolejowe). Nie dowiemy się już nigdy, kto jest autorem tych bezcennych dla historii Poznania fotografii. Ważne, że przetrwały.
Danuta Bartkowiak