Ludomir Budziński, przed wojną dziennikarz poznańskiego radia, po wojnie był współwłaścicielem laboratorium filmowego Foto-Kamera. Razem ze swoim wspólnikiem kręcili filmy na taśmie 16-milimetrowej, dokumentując ważne obrazy i wydarzenia z życia zrujnowanego miasta. Zachowało się także kilkadziesiąt zdjęć wykonanych przez Budzińskiego zimą 1946 roku. Różnią się od dramatycznych i przerażających fotografii Zbigniewa Zielonackiego z 1945 roku. Minęło kilka miesięcy, miasto jest nadal morzem ruin, ale w miejscu dramatyzmu pojawia się nadzieja. Rozpoczęto odbudowę gmachu poczty, katedry i Arcybiskupiego Seminarium Duchownego na Zagórzu, trwa rozbiórka zniszczonej Wieży Górnośląskiej, chociaż ostateczną decyzję podjęto dopiero w 1947 roku, uprzątnięto niektóre ulice i rynki. W mieście nieśmiało zaczyna się życie – dzieci zrobiły sobie ślizgawkę w poniemieckim basenie przeciwpożarowym na pl. Kolegiackim (jego budowa zniszczyła niestety pozostałości podziemi dawnej kolegiaty św. Marii Magdaleny), na sadzawce w parku Wilsona pojawili się łyżwiarze, duży ruch panuje przed Dworcem Zachodnim. Niektóre budynki ocalały – kościół Najświętszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim, kolegium jezuickie, one też są na zachowanych zdjęciach. Zielonacki dokumentował zniszczenia wojenne, Budziński utrwalał miasto powracające do życia. Dwa fotograficzne dokumenty, dwa przekazy – smutna teraźniejszość i budząca się z koszmarnego snu przyszłość. Oba dzieli zaledwie rok, a może nawet mniej.
Danuta Książkiewicz-Bartkowiak