
Fotografie Romualda Zielazka nie są zwykłym dokumentem. Są niezwykłe, ponieważ niosą nieokreślone napięcie, które zmusza do uważnego przyjrzenia się nawet najmniejszym detalom kadru. Być może to aura wspólnoty z bohaterem ujęcia, nieważne, czy to człowiek, rzecz czy krajobraz. Tę szczególną więź zawdzięczał Zielazek zapewne osobowości i cechom charakteru – kochał ludzi, a oni jego, darzył ich szacunkiem, zjednywał poczuciem humoru, życzliwością i cierpliwością. Był uważny, ciekawy, ale nie ciekawski, dlatego ludzie chętnie pokazywali mu swoje twarze, domy i obejścia, a on je z czułością i delikatnością utrwalał na kliszy. Koncepcja „decydującego momentu” też nie była mu obca.
W latach 1983-1984 Zielazek udokumentował ginącą pod naporem nowoczesności dawną wieś Żegrze, wtedy już część Poznania. Być może zafascynował go krajobraz znikania i rozpadu, w którym rozpaczliwie próbuje się odnaleźć lokalna społeczność powoli wypierana przez nieuchronnie nadciągającą wielką płytę. Z tej fascynacji wyłonił się piękny i czuły obraz odchodzącej w niepamięć wsi i jej mieszkańców. Żegrze ginące na jego oczach to walące się, nieremontowane stodoły, bo wyrok na wieś wydano już kilka lat wcześniej, domy bez dachów, drzwi i okien, podwórka ze stosami odzyskanych cegieł, chylące się ku upadkowi płoty. Siatkę dawnych ulic wyznaczają już tylko zniszczone tabliczki z ich nazwami, przydrożne kapliczki z odpadającym tynkiem i samotne, drewniane krzyże. Jednak wśród tego rozpadu nadal toczy się życie – w kuchniach stojących jeszcze domów krzątają się żegrzańskie gospodynie, a w izbach mieszkalnych nad przykrytymi wzorzystymi narzutami łóżkach wiszą święte obrazki. Wokół domów i na wybrukowanych uliczkach biegają dzieci, koty, kury i psy (jeden z nich to Bosy, jamnik Zielazka, który razem z jego kilkuletnim synem towarzyszył mu w wędrówkach po znikającej wsi). A w oddali coraz bliżej i bliżej rosną jeden po drugim wielkie, betonowe bloki nowych osiedli mieszkaniowych.
Fotografie Romualda Zielazka były prezentowane na licznych wystawach w kraju i za granicą, za pracę Niezwyciężony dostał Złotego Jantara. Jako fotograf współpracował z Teatrem Nowym. Był wieloletnim operatorem kamery, realizatorem światła i dźwięku w Poznańskiej Telewizji i twórcą filmów dokumentalnych. Zrealizował ich kilkanaście, wiele z nich nagrodzono. A kiedy akurat nie pracował zawodowo, nurkował, żeglował, jeździł rowerem, stawiał przybudówkę do domku na wsi, kosił trawę i sadził drzewa. Żył w otoczeniu muzyki. W młodości grał na klarnecie, słuchał jazzu, rocka, muzyki celtyckiej.
Zielazek odszedł nagle w 2001 roku, miał 65 lat. Pozostawił imponujące archiwum fotografii. Niewielka jego część znajduje się w Muzeum Fotografii w Krakowie, resztę rodzina przekazała do digitalizacji i publikacji w wirtualnym muzeum historii Poznania Cyryl.
Danuta Książkiewicz-Bartkowiak